Samobójca czy nie, my nigdy nie wiemy czy ktoś został potępiony czy zbawiony. Nie liczy się to, co my widzimy, ale to, co on miał w sercu, jego osobisty stosunek do Boga, do życia, do bliźnich oraz jego zdrowie psychiczne w ogóle i w chwili śmierci. W Polsce co roku popełnia samobójstwo 5100 – 5200 osób. Tych, którzy rzucają się pod pociąg mamy stu kilkudziesięciu rocznie, czyli 2,3-2,8% ogółu przypadków odebrania sobie życia. Skuteczność jest tu wysoka. Szacuje się, że 90 – 95% osób podejmujących próby samobójcze na torach kolejowych z udziałem pociągu, umiera. Tłumaczenie hasła "samobójca" na suahili . kujiua jest tłumaczeniem "samobójca" na suahili. Przykładowe przetłumaczone zdanie: Wszystkie te nieszczęścia i cierpienia pomnaża wzrastająca liczba młodych samobójców. ↔ Kuongezea huzuni na mateseko hayo yote, ni ongezeko la kujiua miongoni mwa vijana. Vay Tiền Trả Góp 24 Tháng. Przesunięty przez: vialink | 2009-07-25, 00:16 slow Moderator Wiek: 31 Doł±czyła: 15 Gru 2008 Sk±d: Barcelona Wysłany: 2009-07-26, 23:26 Nie zabijaj. Radzi?abym jednak przypomnie? sobie ,?e nikt nie pope?nia samobójstwa bez powodu i nie s?dze,aby wi?kszo?? z nas potrafi?a to zrozumie?. Jak osoba ,która dozna?a tyle cierpie? mog?aby w oczach waszego Boga zas?ugiwa? na wieczne pot?pienie tylko dlatego ,?e zabrak?o jej si? do ?ycia ? _________________Drugs&hugs. Grafik Wymiatacz Ten z?y! ImiÄ™: Sebastian Wiek: 31 Doł±czył: 01 Lis 2008 Sk±d: Elbl±g Wysłany: 2009-07-27, 03:52 Czy samobójcy id? do nieba? A czy w Biblii jest napisane, ?e ludzie po ?mierci id? do nieba. Prócz chrze?cijan namaszczonych Duchem Bo?ym. _________________"Nie my?l jak wiele ju? zrobi?e? ale ile Ci jeszcze zosta?o" Nosferatu Hiper wymiatacz Wys?annik dobra ImiÄ™: Adolf Wiek: 22 Doł±czył: 06 Kwi 2009 Wysłany: 2009-07-27, 05:06 Kometa napisał/a:Jak osoba ,która dozna?a tyle cierpie? mog?aby w oczach waszego Boga zas?ugiwa? na wieczne pot?pienie tylko dlatego ,?e zabrak?o jej si? do ?ycia ? Proste, ka?dy musi nie?? swój krzy? i co? tam jeszcze by?o. cretultix Pogromca postĂłw Wiek: 34 Doł±czył: 05 Lip 2009 Wysłany: 2009-07-27, 10:03 Grafik napisał/a:Czy samobójcy id? do nieba? A czy w Biblii jest napisane, ?e ludzie po ?mierci id? do nieba. nie jestem pewien czy co? takiego jak niebo wogóle wyst?puje w pi?mie ?wi?tym, w ka?dym razie bior?c pod uwag? tradycje Judaistyczna to wszyscy zmarli le?? w ziemi i czekaj? na s?d ostateczny, nie jestem pewien ale zdaje si? ?e s? dwa efekty tego sadu albo ?ycie wieczne, albo nieistnienie. Grafik napisał/a: Prócz chrze?cijan namaszczonych Duchem Bo?ym. Nie, te 144 000 wzi??y si? z apokalipsy ?wi?tego Jana rozdzia? 7. I nie chodzi tu o chrze?cijan tylko Żydów po 12 000 z ka?dego z 12 rodów _________________Jedynymi lud?mi na ziemi, którzy nie widzieli Chrystusa i jego nauk jako przekazu pokoju s? chrze?cijanie. Mohandas Karamchand Gandhi Mariko:) User :* ImiÄ™: Maria Wiek: 31 Doł±czyła: 19 Maj 2009 Wysłany: 2009-07-27, 10:26 Chrze?cijanie otrzymali od Boga dekalog- 10 przykaza? bo?ych i tam znajduje si? jedno przykazanie. Dok?adnie 5. Nie zabijaj. Kiedy pope?nimy samobójstwo to tak jakby?my zdradzili siebie samego. Jak sobie wybaczymy ten czyn Bóg b?dzie si? radowa? i wpu?ci nas do nieba. Agyness Wymiatacz ImiÄ™: Basia Doł±czyła: 04 Maj 2009 Wysłany: 2009-07-28, 11:00 Siostra zakonna nam mówi?a ?e nie id?, dlatego ?e z?amali przykazanie nie zabijaj. M?odyDuchem Pogromca postĂłw Wiek: 30 Doł±czył: 02 Mar 2009 Sk±d: Kęty/Lublin Wysłany: 2009-07-28, 11:32 blanka12 napisał/a:Siostra zakonna nam mówi?a ?e nie id?, dlatego ?e z?amali przykazanie nie zabijaj. Ale tu ju? by?o napisane (i to pewnie nie raz), ?e samobójcy, podczas samobójstwa nie maj? pe?nej ?wiadomo?ci i dlatego mog? i?? do Nieba _________________“Nie mam co do tego ?adnej w?tpliwo?ci, ?e ?wiat istnieje tylko dzi?ki modlitwie chrze?cijan”. (Arystydes z Aten) Macie takich ksi??y, jakich sobie wymodlili?cie. Dofova StaĹ‚y User Doł±czyła: 26 Lip 2009 Wysłany: 2009-07-28, 14:12 Moja katechetka mówila, ze moga isc do nieba, ale najpierw musza isc do czyscca na tyle lat ile zostalo im na ziemi. _________________Atrakcyjne my?li nale?? do oszustów. - William Blake StaĹ‚y User ed gein ImiÄ™: ed gein Doł±czył: 10 Sie 2009 Wysłany: 2009-08-12, 16:52 w ?redniowieczu obowi?zywa? obyczaj obcinania g?ów samobójcom ?eby nie wstali z grobu _________________Uciekam przed tym, co mnie goni i goni? tego, co przede mn? ucieka. clamat User Doł±czył: 09 Mar 2012 Wysłany: 2012-03-09, 17:02 Re: Czy samobójcy id? do nieba? malinkaa napisał/a:Jak my?licie, czy samobójcy id? do nieba? Czy Bóg mo?e skaza? na pot?pienie cz?owieka, który nie mia? ju? si?y dalej ?y?, by? chory psychicznie, w depresji, za?amany, przeros?y go jego w?asne problemy? Co si? dzieje z takimi lud?mi po ?mierci? Witam....jako niedosz?y samobójca zmaga?am si? z tym pytaniem....z teologicznego punktu widzenia Bóg nie skazuje samobójców na wieczne pot?pienie....maj? oni tak? sam? szans? na Niebo jak ci którzy odchodz? dobrowolnie..... Crusher Wymiatacz ImiÄ™: Pawe? Wiek: 30 Doł±czył: 10 Gru 2010 Sk±d: Gdynia Wysłany: 2012-03-09, 20:06 Ja bym ten temat zostawi? i go nie ci?gn??, bo wi?kszosc odpowiedzi tutaj to stek bzdur. Dlaczego? Bo ka?dy przypadek jest inny, a nikt nie jest Bogiem i nikt nie wie czy kto? bedzie pot?piony, czy nie. Jedno jest pewne- ka?dy b?dzie s?dzony indywidualnie, a samobójca umrze w grzechu ci??kim. Cytat: 1Kor 10:13 Pokusa nie nawiedzi?a was wi?ksza od tej, która zwyk?a nawiedza? ludzi. Wierny jest Bóg i nie dozwoli was kusi? ponad to, co potraficie znie??, lecz zsy?aj?c pokus?, równocze?nie wska?e sposób jej pokonania, aby?cie mogli przetrwa?. Niestety wiekszo?? ludzi mówi, ?e "nie ma si?y, nie daje rady" podczas gdy drzemie w nich jeszcze ogromny zapas si?y. Trzeba tylko walczy?, aby j? odnale?? i walczy?, aby wyj?? z bagna, w które si? wpad?o. Ludzie, cz?sto, skupiaj? si? na sobie i maja mylne my?lenie i za?amuj? si?, zamiast szuka? racjonalnych rozwi?za?. Savoyen StaĹ‚y User Wiek: 30 Doł±czył: 13 Kwi 2010 Sk±d: Wrocław Wysłany: 2012-03-10, 08:23 W sumie podpisz? si? pod s?owami Crushera, dodam par? rzeczy: Ci??kie zaburzenia psychiczne, strach lub powa?na obawa przed prób?, cierpieniem lub torturami mog? zmniejszy? odpowiedzialno?? samobójcy (KKK 2282). Nie powinno si? traci? nadziei dotycz?cej wiecznego zbawienia osób, które odebra?y sobie ?ycie. Bóg, w sobie wiadomy sposób, mo?e da? im mo?liwo?? zbawiennego ?alu. Ko?ció? modli si? za ludzi, którzy odebrali sobie ?ycie (KKK 2283). I zacytuj? z pewnej z pewnej strony: "Gdy pewien cz?owiek pope?ni? samobójstwo rzucaj?c si? z mostu do rzeki ?wi?ty proboszcz z Ars, Jan Maria Vianey odpowiedzia? jego zrozpaczonej ?onie: Mi?dzy mostem a wod? mia? jeszcze do?? czasu, aby prosi? o Bo?e mi?osierdzie. Nigdy nie wiemy do ko?ca co rozgrywa si? w sercu cz?owieka." Strona 1 z 1 [ Posty: 10 ] czy samobójcy mogą iść do Nieba? Autor Wiadomość Dołączył(a): Pt sty 05, 2007 18:28Posty: 1 czy samobójcy mogą iść do Nieba? nurtuje mnie pytanie czy samobójcy mogą iść do Nieba? skracają oni swoje ziemskie męki,ale czy przez to mają zakazany wstęp do Królestwa Niebieskiego? Pt sty 05, 2007 19:35 zielona_mrowka Dołączył(a): Pt maja 16, 2003 21:19Posty: 5389 O nikim nie możemy powiedzieć ze do Nieba nie trafi, bo zbawienie nie jest konsekwencją ludzkich działań i jego siły, a jest wolą Pana Boga. To Bogu powierzamy również samobójców wierząc w Jego nieskończone miłosierdziePozdrawiam _________________Nie nam, Panie, nie nam, lecz Twemu imieniu daj chwałę za łaskę i wierność Twoją...Użytkownik rzadko obecny na forum. Pt sty 05, 2007 19:39 filippiarz Dołączył(a): Pn maja 29, 2006 12:06Posty: 4608 _ev_, użyj wyszukiwarki, jest tu trochę o tym napisane. Ogólnie prawie każdy samobójca nie jest w stanie pełnej poczytalności popełniając samobójstwo, więc nie można powiedzieć, że czyni to z rozmysłem na złość Bogu... Z drugiej strony taki św. Kolbe który oddając życie za drugiego człowieka popełnił de facto samobójstwo, też chyba nie ma zamkniętej drogi do nieba, prawda? _________________"Diabolus enim et alii daemones a Deo quidem natura creati sunt boni, sed ipsi per se facti sunt mali""Inter faeces et urinam nascimur". Pt sty 05, 2007 20:25 kaczoredward Dołączył(a): Wt sty 02, 2007 12:03Posty: 41 filippiarz napisał(a):_ev_, użyj wyszukiwarki, jest tu trochę o tym prawie każdy samobójca nie jest w stanie pełnej poczytalności popełniając samobójstwo, więc nie można powiedzieć, że czyni to z rozmysłem na złość Bogu...Z drugiej strony taki św. Kolbe który oddając życie za drugiego człowieka popełnił de facto samobójstwo, też chyba nie ma zamkniętej drogi do nieba, prawda? To coś całkowicie nowego, bo ja całe życie od księży, zakonnic, i wszelakiej maści katolików słyszałem że samobójcy kończą w piekle Pt sty 05, 2007 20:28 Anonim (konto usunięte) No i dobrze słyszałeś. Bo samobójstwo jest dobrowolnym wybraniem się do piekła. Bóg jednak może zbawić każdego, ale nie należy przesadzać z wiarą w to. Dlatego lepiej założyć, że wszyscy samobójcy kończą w piekle. Nadzieja nadzieją, ale zawsze się boję, jak słyszę te słowa o powierzaniu samobójców opatrzności, że ktoś kto to usłyszy się powiesi "z nadzieją" i "powierzając się opatrzności". Pt sty 05, 2007 20:38 Anonim (konto usunięte) Re: czy samobójcy mogą iść do Nieba? _ev_ napisał(a):nurtuje mnie pytanie czy samobójcy mogą iść do Nieba? skracają oni swoje ziemskie męki,ale czy przez to mają zakazany wstęp do Królestwa Niebieskiego? Mam nadzieje ze samobojcy nie sa wykresleni z nieba. Czemu tak pisze. Poniewaz jestem "dolowcem" i czesto miewam mysli samobojcze. Czesto juz rozmyslalem jak to zrobic. Wydaje mi sie ze Bog moglby by ten akt czlowiekowi wybaczyc. To wszystko zalezy od intencji i rozumu czlowieka w danym momencie. Pt sty 05, 2007 20:40 Mieszek Dołączył(a): Wt lut 22, 2005 23:45Posty: 3638 filiparzu a gdyby tak ktos kto wie o tym, że jak powie prawde to : zginą niewinne osoby zgina inne osoby winne sam zginie... po czym jeszcze w wyniku zdarzeń zginie niedoszły jeszcze morderca czy wolno w takim momencie milczec? myslę, ze nie jest jedno ale jeśli wiadomo, że to co powie się wszyscy wiedza.... można milczeć i tak wielu chrześcijan w milczeniu szło na smierć wielu tez widzac, że moga cos powiedzieć i ocalic życie komus dajac siebie na przód na falę uderzenia - falę zagłady i smierci mówiło i takim był np ojciec Kolbe i chwała mu za to i cieszę się, ze tacy ludzie w Polsce się wychowywali kiedys _________________Niech żyje cywilizacja łacińska !!! więc śpiewaj duszo ma... BÓG JEST MIŁOŚCIĄ... Pt sty 05, 2007 21:00 Anonim (konto usunięte) Re: czy samobójcy mogą iść do Nieba? Samotnik napisał(a):Mam nadzieje ze samobojcy nie sa wykresleni z tak pisze. Poniewaz jestem "dolowcem" i czesto miewam mysli samobojcze. Czesto juz rozmyslalem jak to mi sie ze Bog moglby by ten akt czlowiekowi wszystko zalezy od intencji i rozumu czlowieka w danym momencie. Niech Cię Bóg przed takimi rozmwyślaniami broni. Prosto spod żyletki czy ze stryczka trafisz do piekła i nie będziesz miał żadnej możliwości obrony, bo sam świadomie i dobrowolnie wybierzesz tam drogę. Jeśli zaś będziesz liczyć na miłosierdzie Boże w chwili samobójstwa, to dopuścisz się jeszcze bluźnierstwa przeciw Duchowi Świętemu. So sty 06, 2007 8:25 filippiarz Dołączył(a): Pn maja 29, 2006 12:06Posty: 4608 Przytaczam to co wyczytałem, więcej jest tutaj: _________________"Diabolus enim et alii daemones a Deo quidem natura creati sunt boni, sed ipsi per se facti sunt mali""Inter faeces et urinam nascimur". So sty 06, 2007 10:36 Anonim (konto usunięte) W skrócie- samobójstwo jest grzechem ciężkim, jednak nikt z nas nie wie, czy samobójca przed śmiercią nie wzbudził żalu doskonałego. Kto jest w niebie, a kto nie, w tym przypadku wie tylko Bóg i Jemu zostawmy osądy. Dzięki za linka, filippiarz. So sty 06, 2007 11:06 Wyświetl posty nie starsze niż: Sortuj wg Strona 1 z 1 [ Posty: 10 ] Nie możesz rozpoczynać nowych wątkówNie możesz odpowiadać w wątkachNie możesz edytować swoich postówNie możesz usuwać swoich postówNie możesz dodawać załączników To nie są sprawy dla dzieci Helena ma 63 lata, pochodzi z rodziny wielodzietnej. Było ich w domu sześcioro, oprócz niej jeszcze siostra i czterech braci. – Rodzeństwo to jedna z najlepszych rzeczy na świecie – twierdzi kobieta. Właśnie dlatego tak żałuje, że jej syn jest jedynakiem. – Niestety nie mogłam mieć więcej dzieci. Chciałam, ale nie mogłam – przyznaje. Pamięta, jak bardzo bała się, kiedy jej syn nastolatek rozpoczął naukę w szkole na Śląsku, kilkaset kilometrów od domu. – Nie wiedziałam, co się z nim dzieje, wtedy nie wszędzie były telefony. Bałam się, że wpadnie w złe towarzystwo albo nie będzie sobie radził z nauką i zamiast szukać pomocy w domu, wpadnie na jakiś głupi pomysł – opowiada. Tak naprawdę Helena zniosłaby każdy pomysł syna z wyjątkiem jednego: samobójstwa. – Pamiętam, co się stało z moją matką po tym, jak znaleźliśmy Staszka ze sznurem na szyi. Wiedziałam, że ja bym tego nie przeżyła – mówi kobieta. Staszek był starszym bratem Heleny. Kiedy "to" się stało, ona miała 10 lat, on 19. – Nikt o tym ze mną nie rozmawiał. Raz tylko zapytałam drugiego brata, czy Staszek był nieszczęśliwy? Odpowiedział, że to nie są sprawy dla dzieci i żebym z nikim nie rozmawiała o tym, co się stało. Posłuchałam, ale ludzie i tak wiedzieli. Wiedzieli i komentowali, choć u nas w domu tego tematu nie było. W domu Heleny nie rozmawiało się również o tym, co po śmierci Staszka stało się z ich matką. – Zaczęła chorować. Nie wiem na co. Całymi dniami leżała w łóżku, nie wolno jej było przeszkadzać. Mną zajmowała się siostra i bracia – wspomina kobieta. Wśród tych braci był Marian. Najstarszy z rodzeństwa, mądry, poważny, wcześnie zaczął pracować, by pomóc rodzinie. 9 lat temu Helena odebrała telefon od jego żony: "Twój brat nie żyje, przyjedź na pogrzeb. Znalazłam go w garażu". – Nie mieliśmy wielkiego kontaktu – przyznaje kobieta. – Wysyłaliśmy sobie kartki na święta, czasem rozmawialiśmy przez telefon, spotykaliśmy się tylko raz w roku. Najwięcej opowiadał o synach. Cieszył się, że im się powodzi, że założyli rodziny, że mają dzieci. Rzadko wspominał o żonie. Pewnie dlatego, że akurat w małżeństwie mu nie wyszło, wiem, że się kłócili. Ale czy to jest powód, żeby się wieszać? – Helena przyznaje, że najbardziej szkoda jej synów brata. – Trzech dorosłych mężczyzn: przystojnych, porządnych, energicznych. Na pogrzebie ojca szli skuleni, bladzi. Jeden w dwa dni posiwiał. Takich rzeczy nie robi się dzieciom. Dlaczego nie chciał żyć? Dlaczego mi to zrobił? Kazimierz Ździebło, psycholog i psychoterapeuta z Dolnośląskiego Centrum Psychiatrii i Psychoterapii SUPER-ego we Wrocławiu, zwraca uwagę, że samobójstwo nie dotyczy tylko osoby, która je popełniła. Ma wpływ również na rodzinę, sąsiadów, znajomych, kolegów z pracy. – Jest niczym fala uderzeniowa, która rozpryskuje się na boki. Najbardziej dotyczy tych, którzy z daną osobą byli najbliżej, ale tak naprawdę nie omija nikogo, kto miał z nią jakiekolwiek relacje – mówi Kazimierz Ździebło. – W przypadku normalnej śmierci, na przykład z powodu choroby, ludzie mają czas, by się na nią jakoś przygotować, oswoić, pożegnać. W przypadku samobójstwa tej szansy nie ma, a dodatkowo pojawia się mnóstwo pytań, dla których wspólnym mianownikiem jest słowo "dlaczego?". Dlaczego to zrobił? Dlaczego teraz? Dlaczego mnie zostawił? Dlaczego nie chciał żyć? Na te pytania odpowiedzi niestety nie ma. Nawet jeśli samobójca zostawił list, on najczęściej niczego nie wyjaśnia, a ludzie nie lubią żyć w próżni, w braku wiedzy czy niepewności, szczególnie jeśli dotyczy ona kwestii nieodwracalnych. Sprawy pogodzenia się ze stratą nie ułatwia również obwinianie siebie za to, co się stało, ani złość pojawiająca się w stosunku do osoby, która odebrała sobie życie. Ta złość ma związek z pytaniem: "Dlaczego mi to zrobił lub zrobiła? Dlaczego zostawił/zostawiła mnie samą?". Kazimierz Ździebło zwraca również uwagę, że śmierć samobójcza pociąga za sobą żałobę inną niż śmierć "zwyczajna". Zazwyczaj występuje pięć jej etapów: zaprzeczenie, gniew, targowanie, depresja i w końcu akceptacja, czyli pogodzenie ze stratą. – W przypadku śmierci samobójczej te etapy mogą się mieszać, niekoniecznie występują po kolei. Bardzo często zdarza się również tak, że ludzie zatrzymują się gdzieś na początku i nie są w stanie iść dalej, zwłaszcza że do bardzo trudnych emocji związanych z samobójstwem kogoś bliskiego dochodzą jeszcze dodatkowe, takie jak wstyd i poczucie społecznego naznaczenia – tłumaczy Kazimierz Ździebło. – Osoby bliskie mają wrażenie, że całe otoczenie wini ich za to, co się stało. No bo jak to, był jakiś problem, a nikt z rodziny, z tych najbliższych osób, go nie dostrzegł? To dodatkowo utrudnia pogodzenie się z tym, co się stało i powoduje, że ludzie latami nie potrafią wrócić do normalnego funkcjonowania. Cały czas obwiniają siebie za to, co się stało. Śmierć zamiast niedzielnego obiadu Iwona jest księgową. O tym, co będzie robić zawodowo, zdecydowała już jako nastolatka. – Wiedziałam, że w tym zawodzie zawsze znajdę pracę, a najbardziej na świecie zależało mi na tym, żeby zarabiać i mieć własne pieniądze – tłumaczy. Te pieniądze miały ją ustrzec przed losem, jakim żyła jej matka. – Całe życie spędziła w domu, opiekując się mną, bratem i naszym pijanym ojcem – opowiada Iwona, która zaraz po maturze wyprowadziła się do innego miasta. – Chciałam uciec z tego piekiełka, w którym żyłam od urodzenia. Sądziłam, że już nic gorszego nie może mnie spotkać. Jednak 5 lat temu Iwona zupełnie niespodziewanie z piekiełka wpadła do piekła. – Miałam dobrą pracę, poszłam na terapię dla DDA i powoli zaczynałam sobie radzić z demonami przeszłości. Poza tym zmarł mój ojciec. Oczywiście było mi smutno, ale czułam też ulgę, zwłaszcza kiedy myślałam o mamie, na którą ojciec nieraz podniósł rękę. Sądziłam, że teraz będzie jej się łatwiej żyło – tłumaczy Iwona. Tamtej kwietniowej niedzieli wyszła z domu przed południem. Już z samochodu zadzwoniła do mamy. Nie odebrała, ale Iwona pomyślała, że pewnie jest zbyt zajęta robieniem obiadu. Pierwszy niepokój poczuła, gdy okazało się, że drzwi do mieszkania są zamknięte, a na dzwonek nie ma żadnej reakcji. Otworzyła własnym kluczem. – Najpierw pomyślałam, że śpi. Właściwie od początku coś mi nie pasowało, może przez tę ciszę, bo mama zawsze słuchała radia, ale naprawdę bardzo chciałam, żeby spała – Iwona mówi, że choć minęło już 5 lat, do dziś nie może uwierzyć, że matka zdecydowała się połknąć garść środków nasennych i uspakajających. – Nie wiem, dlaczego to zrobiła. Tysiąc razy zadawałam sobie pytanie, gdzie popełniłam błąd? Jestem pewna, że mogłam jej pomóc, mogłam ją uratować. Dlaczego niczego nie zauważyłam? Przecież samobójstwa nie popełnia się z dnia na dzień, takie coś się planuje. Jak długo ona je planowała? Ile razy wysyłała mi jakieś sygnały? Byłam najbliższą jej osobą, a niczego nie zauważyłam. Niczego! Jak to możliwe? Iwona przyznaje, że często myśli o sobie jako o córce, która zawiodła. Jest pewna, że inni – brat, bratowa, dalsza rodzina, sąsiedzi – także tak sądzą. – Dlatego, jeśli nie muszę, nie opowiadam, co tak naprawdę się stało. W pracy powiedziałam, że moja mama zmarła, ale nie wyjaśniłam, w jaki sposób. Dzięki temu przynajmniej w biurze nie czuję na sobie tych oskarżycielskich spojrzeń i uwag o córce, która nawet własnej matce nie potrafiła pomóc. Czasy sukcesu nie lubią smutku Co może zrobić osoba, której ktoś bliski popełnił samobójstwo? Jak sobie pomóc? – Najważniejsze to nie izolować się – przekonuje Kazimierz Ździebło i doradza, by nie bać się szukać pomocy u specjalisty: psychologa lub terapeuty. Na pewno warto iść do ośrodka pomocy kryzysowej, a w większych miastach rozejrzeć się za grupami wsparcia. Czasem ulgę i pogodzenie z tym, co się stało, daje już kilka czy kilkanaście spotkań z grupą lub specjalistą. – Ale też warto dać sobie czas – uważa Ździebło. – Dzisiejszy świat przyspiesza i w naszej świadomości przyspiesza także kwestia przeżywania, również żałoby. Chcemy ją mieć za sobą szybko, bezboleśnie i sprawnie pójść dalej. Jeśli to się nie udaje, jesteśmy zaniepokojeni, ale niepokoimy również otoczenie: "Dlaczego on taki smutny, przecież to już trzy miesiące?". Czasy sukcesu nie lubią smutku. A żałoba potrzebuje czasu. Nasza kultura nieprzypadkowo wykształciła okres dwunastu miesięcy jako czasu niezbędnego, aby mentalnie się pożegnać. A teraz? W teraźniejszości, w której żyjemy, najlepiej, aby wszystko odbywało się szybko, sprawnie, bezboleśnie, bez wysiłku. Tak się jednak nie da. Dlatego specjaliści przekonują, by dać sobie prawo do tego, by smutek związany z żałobą po prostu trwał. – Tak samo trzeba pozwolić sobie odreagować złość na osobę, która dokonała samobójstwa – dodaje Kazimierz Ździebło. – Niektórym pomoże pewnie krzyk, nawet w obecności innych ludzi, ktoś inny będzie wolał popłakać, opowiedzieć o swoich emocjach, albo wręcz przeciwnie, konsekwentnie będzie tego tematu unikał. To są kwestie indywidualne, które trzeba uszanować. Na pewno warto być z osobą, która straciła kogoś w wyniku śmierci samobójczej. Nie po to, by udzielać jej rad, ale by po prostu czuła naszą obecność i wsparcie.

czy samobójcy mogą iść do nieba